sobota, 7 listopada 2015

Śląsk czyta!

Matematyka, biologia, chemia. Chroniczny brak czasu na czytanie, ciągłe zmęczenie. Rutyna, którą zaczynała mnie już męczyć. Tak właśnie wyglądał ostatni miesiąc. 

Ale nie dziś. Dziś nie otworzyłam podręcznika, nie zrobiłam żadnego zadania, a nawet trochę poczytałam. I jestem zmęczona, ale baaardzo pozytywnie!

Najpierw byłam na pięknym ślubie, a później wsiadłam do autobusu i około godz. 15 byłam w centrum kongresowym obok katowickiego Spodka, gdzie odbywały się Śląskie Targi Książki.


Dwa lata temu byłam na Targach Książki w Katowicach. Podobały mi się, ale nie zrobiły na mnie zbyt dużego wrażenia. Tylko kilka wydawnictw, nieciekawy program, mało ludzi... W zeszłym roku choroba zmusiła mnie do zostania w domu, ale z relacji innych wiem, że niewiele straciłam. 

Ale gdybym w tym roku odpuściła sobie to wydarzenie, miałabym czego żałować. Niby tylko inny organizator, nowa nazwa. A przy okazji więcej wydawnictw, ciekawszy program i naprawdę dużo ludzi!

Z Gosią, Natalą i Lidią
Promocje były całkiem atrakcyjne - zniżki w większość stanowiły 30%. (Pomijając jedno wydawnictwo, u którego książkę można było kupić za 39 złotych, jeśli cena z okładki wynosiła 39,90 albo jeśli na okładce widniała cena 31,90, to kosztowała jedyne 31 złotych. Szaleństwo!). Było kilka antykwariatów, a Śląscy Blogerzy Książkowi zorganizowali wymianę książek(o której niestety dowiedziałam się dopiero na miejscu). Na jednym ze stanowisk można było za 10 złotych wybrać sobie zapakowaną książkę, na której widniały trzy słowa klucze. Dochód z tych książek był przekazywany na cele charytatywne.



Co pięknego przywiozłam do domu?

"Światło, którego nie widać" kupiłam na stanowisku wydawnictwa Czarna Owca za 28 złotych. Od kiedy o niej usłyszałam, chciałam mieć ją na półce. Dla Mamy(i dla mnie trochę też) kupiłam "Rachab" u Aetos Media za 20 złotych. Nie planowałam kupować "Szukając Inki", nawet nie słyszałam wcześniej o tej książce, ale panowie z wydawnictwa mnie zachęcili, a nawet sprzedali mi ją za jedyne 20 złotych. I mam ją z dedykacją Autorki! Bardzo jestem ciekawa historii tej sanitariuszki, bo ostatnio często o niej słyszę. I jeszcze "Z dala od zgiełku" - ta pozycja od początku była moim targowym celem. Jak zwykle powiększyła się moja kolekcja zakładek, a koszulkę kupiłam w Croppie.


To był świetny dzień. Wyciągnęłam z niego dwa wnioski: 1) śluby są cudowne, nigdy nie przestanę ich uwielbiać, 2) warto zostawić sobie czasem trochę czasu na bycie szczęśliwym.

Polecam pamiętać o punkcie drugim. 

2 komentarze:

  1. Ooo tak, popieram w stu procentach - naprawdę warto raz na jakiś czas być szczęśliwym, to cudowne uczucie! Dziękuję za spotkanie, było wspaniałe i do zobaczenia na następnych Targach <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaka szkoda, że mieszkam na drugim końcu Polski :( Może za rok uda mi się pojechać, trzeba mieć nadzieję ;)
    Pozdrawiam serdecznie!!! :)

    regalnapoddaszu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń