niedziela, 17 lipca 2016

Maria, Marta i Ty. I Jezus. /Łk 10, 38-42/

Z dzisiejszej Ewangelii: 

Jezus przyszedł do jednej wsi. Tam pewna niewiasta, imieniem Marta, przyjęła Go do swego domu.
Miała ona siostrę, imieniem Maria, która siadła u nóg Pana i przysłuchiwała się Jego mowie.
Natomiast Marta uwijała się koło rozmaitych posług. Przystąpiła więc do Niego i rzekła: «Panie, czy Ci to obojętne, że moja siostra zostawiła mnie samą przy usługiwaniu? Powiedz jej, żeby mi pomogła».
A Pan jej odpowiedział: «Marto, Marto, troszczysz się i niepokoisz o wiele,
a potrzeba mało albo tylko jednego. Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona». (Łk 10, 38-42)


Maria i Marta. 
Dwie siostry. 
Dwie odmienne osobowości. 

Jednej pewnie wiecznie towarzyszy bałagan i chaos, a druga ze wszystkich sił stara się o tytuł Perfekcyjnej Pani Domu. 

Maria i Marta. 

Założę się, że często nie potrafiły się dogadać. Jednak pewnego dnia do Betanii przybywa Jezus - przyjaciel Marii i Marty. Siostry różnią się od siebie, lecz Jezus uwielbia spędzić czas zarówno z Marią jak i z Martą. 

Tak samo jest z Tobą - Jezus naprawdę Cię lubi. Z Martą pewnie masz tyle wspólnego co ładowarka do telefonu z tubką kleju, a porównać Cię z Marią to jakby zestawić sznurówki i kartę do bankomatu. Tak inny jesteś, a Jezus uwielbia spędzać z Tobą czas. Może godzinami słuchać tego, co masz Mu do powiedzenia, towarzyszyć Ci w milczeniu i razem z Tobą się cieszyć. 

Tak jak Jezus przyszedł z wizytą do Marty i Marii - tak bardzo chce Cię odwiedzać każdego dnia.

Zaproś Go dziś na herbatę i opowiedz co u Ciebie. Lepszego spotkania nie możesz sobie wyobrazić! 

Dobrej nocy! 

niedziela, 10 lipca 2016

Książkowe echa


"Osobliwe i cudowne przypadki Avy Lavender"
Leslye Walson

Ta powieść to nic wyszukanego i niezwykłego, ale pozwala na chwilę oderwać się na chwilę i poczuć osobliwy klimat. Obiecywano, że będzie to wspaniała historia o miłości, a dostałam lekką i trochę niespójną powieść. (Poza tym korekta pozostawia wiele do życzenia). Powieść miała wielki potencjał, bo pomysł naprawdę był dobry, niestety wykonanie przeciętne. Przez większość książki miałam znudzony wyraz twarzy, który czasami zmieniał się w irytację(bo nie brakowało infantylnych i dziwnych momentów). Nie jest to cudowna książka, lecz osobliwa jak najbardziej.
Więcej o książce tutaj


To, że miłość nie wygląda tak, jakbyś tego chciała,
nie znaczy, że jej wokół ciebie nie ma.



 "Lawendowy pokój"
Nina George

Miałam wielkie oczekiwania względem tej pozycji, ale trochę się zawiodłam. W ogóle nie mogłam się wciągnąć w tę historię. Przeczytałam ją już parę miesięcy temu, a dziś nie jestem w stanie powiedzieć, jak miał na imię główny bohater i o co właściwie w tej powieści chodziło. Na razie książka zostaje na półce, może kiedyś jeszcze do niej wrócę, aby odkryć to, czym tak wielu się zachwyca. I chętnie odwiedziłabym Aptekę Literacką - motyw o książkach na pewno jest wielkim plusem w tej powieści.

Więcej o książce tutaj.

Książki to naturalnie nie tylko lekarze. Bywają powieści, które można by określić raczej jako towarzyszy podróży. Niektóre zaś są jak policzek. Inne z kolei jak przyjaciółka, która okryje nas ciepłym kocem jesienią, kiedy nachodzi nas melancholia. A niektóre... no cóż. Niektóre są jak różowa wata cukrowa, zamigoczą nam w głowie na parę sekund i pozostawią z niczym. Jak krótki i namiętny romans.



"Zanim się pojawiłeś"
Jojo Moyes

Czytanie książki dawno nie sprawiało mi takiej radości jak w przypadku "Zanim się pojawiłeś". W roku szkolnym starałam się wykorzystać każdą chwilę naczytanie - na szkolnym korytarzu, w autobusie, w oczekiwaniu na pociąg, w poczekalni u lekarza.  A pierwsze dni wakacji spędziłam w łóżku czytając tę pozycję, zajadając się pysznym ciastem i pijąc herbatkę. Po przeczytaniu nie do końca wiem, co o niej myśleć. Uśmiałam się przy niej, ale więcej przepłakałam. Nie tylko ze wzruszenia, ale przede wszystkim ze smutku. Do tej pory nie potrafię się otrząsnąć i nie mogę spać, bo myślę o tej książce z pękniętym sercem.

Więcej o książce tutaj



"Tajemnica Noelle" 
Diane Chamberlain

Jak zawsze ten sam schemat - otwieram książkę Chamberlain i już nie mogę się oderwać, przewracam strony z prędkością serca, dostaję gęsiej skórki na przemian z palpitacją serca. Czytanie książek tej autorki nigdy nie przestanie sprawiać mi przyjemności - całe szczęście na półce czeka ich jeszcze kilka. 

Więcej o książce tutaj.



"Mówiąc inaczej"
Paulina Mikuła

Uwielbiam język polski, przecinki i vlog Pauliny Mikuły, dlatego musiałam sięgnąć po książkę "Mówiąc inaczej"(którą od razu po zakupie podpisała mi autorka). Książkę czyta się błyskawicznie, a lekki styl i humor sprawiają, że czyta się z wielką przyjemnością i zainteresowaniem, a uśmiech nie schodzi z twarzy(nawet podczas oczekiwania na egzamin prawo jazdy).

Więcej o książce tutaj.



A Wy co ciekawego przeczytaliście ostatnio? 



niedziela, 8 maja 2016

Książka kucharska i rodzinny album /Audrey w domu/


Audrey Hepburn. Mówi się, że Bóg pocałował ją w policzek i tak już zostało. Ikona kina, wdzięku i elegancji. Urokliwa, piękna i atrakcyjna. Jej wygląd stał się wzorem dla dziewcząt i młodych kobiet. Była gwiazdą filmową, damą, niezwykłą kobietą... A przede wszystkim mamą.

I właśnie w swojej książce Luca Dotti wspomina Audrey jako mamę. Mimo że wcześniej powstało już wiele publikacji o życiu Audrey, ta jest zupełnie inna i wyjątkowa. Bo jest czymś więcej niż tylko biografią - to garść dziecięcych wspomnień, historyjek z życia rodziny, anegdotek, fragmentów listów i rysunków. A to wszystko przeplatane niezwykłymi fotografiami oraz przepisami prosto z kuchni Audrey.

Wcześniej nie czytałam żadnej biografii Audrey. Oczywiście wiele o niej słyszałam, oglądałam filmy, w których grała. Znałam ją jako „dziewczynę z dużymi oczami, od których nie można było oderwać wzroku", która stała się dla mnie niedoścignionym wzorem elegancji i kobiecości. Nie wiedziałam jednak, że dzieciństwo spędziła w okupowanej Holandii, gdzie ledwo przeżyła. Ani o jej słabości do czekolady i makaronu. Ani o tym, że w czasie nastoletniego buntu syna Audrey potrafiła krzyczeć i gonić go po całym domu. Bo to właśnie bycie matką było najważniejszą rolą jej życia.

Audrey Hepburn została ukazana przede wszystkim jako kochająca mama, która zawsze na pierwszym miejscu stawiała rodzinę. Ale to nie tylko biografia, bo także album rodzinny i książka kucharska. To właśnie zdjęcia i przepisy są trzonem tej książki. Fotografie znajdziemy właściwie na każdej stronie - Audrey w kapeluszu, Audrey na spacerze z ojcem, Audrey w Wenecji. Dla samych zdjęć warto mieć tak wspaniale wydaną książkę! A oprócz tego przepisy prosto z kuchni Audrey - na trójkolorową sałatkę caprese, ciasto czekoladowe z bitą śmietaną czy gruszki w winie. Na pewno je wypróbuję, w pierwszej kolejności chyba skuszę się na mus czekoladowy. 

"Audrey w kuchni" to prawdziwa perełka. Od razu rzuca się w oczy piękne wydanie tej książki. Skończyłam ją już jakiś czas temu i od tej pory kilka razy przyłapałam się na tym, że zdejmuję tę książkę z półki tylko po to, żeby na nią popatrzeć, zachwycić się po raz kolejny i poczuć ten wyjątkowy zapach druku. 

To nie biografia gwiazdy kina, lecz wyjątkowej kobiety, dla której najważniejsza była rodzina, a między jednym obiadem rodzinnym a drugim grała w filmach. Taką Audrey zapamiętał jej syn. I tak ukazana jeszcze bardziej mniej urzekła. 
"Audrey w domu" Luca Dotti
wydawnictwo Literackie 2016
Za możliwość przeczytania dziękuję
wydawnictwu Literackiemu

środa, 13 kwietnia 2016

Wszystko jasne

Gdy w Internecie huczy na temat sporów polityczne, siedzę cicho. Nie znam się, to co się będę wypowiadać. Jednak są sprawy tak ważne, że nie można milczeć.

Bo tym razem chodzi o życie. A moje stanowisko dotyczące życia jest jasne.



Wiem, że jest to temat szalenie trudny i głęboki. I trudno przejść obojętnie obok różnych argumentów, którymi rzucają obydwie strony sporu. 

Wiem też, że mój Bóg rozsiewa wszelkie wątpliwości i uspokaja każdą burzę. Pokazuje też, że tutaj nie ma kompromisów, bo życie ludzkie jest zbyt ważne, aby wprowadzać ustępstwa.

Wasza mowa niech będzie: "Tak - tak, nie - nie". A co nadto, z zepsucia jest. (Mt 5,37)

Wiem, że nie mogę sobie wyobrazić, co czują zgwałcone kobiety ani co dzieje się w sercach matek, które noszą śmiertelnie chore dzieci.

Wiem też, że mój Bóg jest dawcą życia, że to życie trzeba chronić od chwili poczęcia do ostatniego oddechu. I że Bóg nikomu nie daje więcej niż potrafi udźwignąć, a przede wszystkim nikogo nie zostawia samego i niezwykle troszczy się o każdy krok swojego dziecka.

Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta, która kocha syna swego łona?
A nawet, gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie. 
(Iz 49, 15)

Wiem, że od nikogo nie można wymagać poświęcenia. Mimo że łzy cisną się do oczy, gdy tylko pomyślę, że na tym świecie ktoś w ogóle pomyślał o tym, żeby zabić własne dziecko - największy skarb, cud, szczęście. 

Wiem też, że mój Bóg nie jest Bogiem, dla którego nie ma sytuacji, której nie da rozwiązać, bo dla niego wszystko jest proste.

Co niemożliwe jest u ludzi, możliwe jest u Boga. (Łk 18, 27)

Moje życie koncentruje się na Bogu, który jest dla centrum wszystkiego. I mimo wątpliwości, zawsze gdy skupiam się na Nim, wiem, że nie muszę się niczego bać, bo on potrafi rozwiązać to, co wydaje się zbyt trudne.

Nie potrafię myśleć, mówić, patrzeć inaczej na ludzkie życie - żeby było chronione od momentu. 
Dla mnie wszystko jest jasne. 

sobota, 12 marca 2016

Zamilkłam /Chcę cię usłyszeć/


Książki, które przeczytałam dotychczas w 2016 roku były dobre. Siadałam do napisania recenzji i od razu wiedziałam, co chcę o nich powiedzieć. Jednak z "Chcę cię usłyszeć" było inaczej. Już ponad tydzień myślę, co napisać o tej książce, ale na razie nic mądrego nie przyszło mi do głowy...

Krótko po śmierci swego ojca, Laura musi zmierzyć się z kolejna tragedią - samobójstwem męża. Świadkiem tego dramatycznego wydarzenia jest jej pięcioletnia Emma. Od tej chwili zamyka się w sobie i nie wypowiada ani jednego słowa. Laura zmaga się z tragedią, a jednocześnie próbuje spełnić obietnicę daną ojcu przed jego śmiercią. Odkrywa przeszłość, o jakiej nawet nie myślała.

Emma zamilkła, a ja razem z nią. Diane Chamberlain po raz kolejny zamknęła mi usta. Gula cementu utknęła mi w gardle, gdy czytałam "Chcę cię usłyszeć". I powiększała się z każdym rozdziałem. Bolały palce przewracające kolejne strony, oczy patrzące w literki, policzki, po których ciekły łzy. Bolała przede wszystkim schowana głęboko w ciele dusza.

Po jakiś dwustu stronach zachwytu nad tą książką, fabuła zaczęła mnie drażnić. Już myślałam, że Chamberlain zrobiła z tej perełki jakąś naciąganą telenowelę. Na szczęście irytacja minęła szybko, bo okazało się, że wszystko było idealnie przemyślane. Losy bohaterów okazały się tak poplątane, że jestem pełna podziwu dla autorki za to, że sama się w tym wszystkim nie pogubiła.

Autorka w "Chcę cię usłyszeć" podjęła się bardzo trudnych tematów. Przede wszystkim to niesamowita historia walki matki o córkę. Poza tym Chamberlain podjęła tematykę zaburzeń psychicznych i pracy w szpitalu psychiatrycznym. Autorka nie oszczędza czytelnika, czuje się on przygnieciony świadomością tragedii, które mogą przydarzyć się człowiekowi w życiu.

Jestem pod wrażeniem, ukazania przez Chamberlain tego, co jest ważne. I właśnie to lubię w książkach tej autorki najbardziej. "Chcę cię usłyszeć" to jak na razie moja ulubiona pozycja tej autorki. Jednak przed sięgnięciem po tę książkę radę się zastanowić, czy jesteś gotowy zamilknąć. Bo milczenie zapada wtedy, gdy brakuje słów, żeby opisać krzywdy...

"Chcę cię usłyszeć" Diane Chamberlain,
wydawnictwo Prószyński i S-ka 2016
Za możliwość przeczytania dziękuję
wydawnictwu Prószyński i S-ka!


niedziela, 6 marca 2016

Zimowe zdobycze

Już nie pamiętam, kiedy ostatnio pisałam o moich nowych perełkach na półkach. Piękne uczucie wrócić do najmilszego regularnego tekstu na blogu. Zobaczcie, co w ostatnich miesiącach do mnie przywędrowało!


Zaczynając od lewej - perełki, które dostałam do recenzji od wydawnictwa Literackiego - Audrey w domu i Podróże z owocem granatu. Pierwszą przeczytałam i ogromnie cieszę się, że mam to cudo na półce. Druga czeka w kolejce, jestem bardzo ciekawa, co tym razem przygotowała nam Sue Monk Kidd, którą uwielbiam. Lepiej! 21 strategii, by osiągnąć szczęście w dwóch sztukach otrzymałam od wydawnictwa Znak. Jestem w trakcie czytania i na razie zdradzę tylko tyle, że jest to pozycja na poziomie, mimo że się tak nie zapowiadała. Możecie też wygrać egzemplarz tej książki - zapraszam tutaj. Następnie dwie pozycje, które dostałam od wydawnictwa Prószyński i S-ka. Obydwie zostały już zrecenzowane, są to: Dar morza(recenzja) oraz Złączeni(recenzja). Życie na pełnej petardzie to prezent. Chciałam przeczytać tę książki od chwili jej wydania, to wspaniale, że wreszcie jest moja. I na końcu egzemplarze recenzenckie dla Juventum.pl. I była miłość w getcie została przeczytana i zrecenzowana(zobacz), a Muskając aksamit czeka na swoją kolej.

Czytaliście? A może przywędrowały do Was jakieś nowe perełki? 

czwartek, 3 marca 2016

Moi literaccy przyjaciele!

Obchodzimy dziś Międzynarodowy Dzień Pisarzy, postanowiłam to wykorzystać i napisać o moich ulubionych literatach. Miałam już wypisane kilka nazwisk, o których chce wspomnieć, ale wtedy uświadomiłam sobie, że jest różnica między autorami, których książki mi się podobały, a pisarzami, których lubię. 



No, właśnie.

Green, Chamberlain, Kidd, Zafón, Clare, Rowling, Christie - to  nazwiska autorów książek, które naprawdę mi się spodobały. Jest jednak taka grupa pisarzy, którzy są dla mnie kimś więcej. Zachwycili mnie, urzekli, rzucili na kolana, a przede wszystkim sprawili, że stałam się innym człowiekiem.

W tej grupce na samym czele stoi trójka pisarzy: Regina Brett, C.S. Lewis i Małgorzata Musierowicz. Mogłabym o nich pisać całe tomiska, ale jest kilka rzeczy, że które szczególnie mnie w nich wszystkich urzeka.

Na pewno jest to prostota. Nie trzeba trudnych słów, żeby mówić pięknie, docierać do wnętrza czytelnika i poruszać serca. A ta prostota przepełniona jest niezwykłą mądrością, która nieustannie mnie zachwyca i sprawia, że nie potrafię na ten temat napisać nic mądrego. Dzieł Musierowicz, Brett i Lewisa nie można porównać do czegokolwiek, sprawiają, że podczas czytania zapominasz, gdzie jesteś i jak się nazywasz. Ukazują niezwykle ważne dla mnie wartości, które w dzisiejszym świecie są przetarte i zapomniane. I przede wszystkim mają niezwykłą moc dotykania ludzkich serc. Są moimi przyjaciółmi, nauczycielami, rodzicami...


A kto dla Ciebie jest takim Pisarzem?

niedziela, 28 lutego 2016

Zimowe echa!

Echa to swojego rodzaju podsumowanie miesiąca, które prowadziłam jeszcze na starym blogu. Bardzo lubiłam te wpisy, dlatego z radością do nich wracam. Będę tu pisać o najlepszych wspomnieniach minionego miesiąca, a także o książkach, których nie zrecenzowałam, filmach, które mi się spodobały(a jeśli chodzi o filmy, to trudno mnie zadowolić) lub innych inspiracjach. 

Miały być styczniowe echa, ale zanim wreszcie znalazłam chwilkę, żeby cokolwiek napisać przeleciała już połowa lutego. Dlatego powstały zimowe echa, w których połączę cuda z ostatnich trzech miesięcy!

KSIĄŻKI

Pierwszy raz z twórczością Mitcha Alboma spotkałam się jakiś rok temu - przeczytałam wtedy "Jeszcze jeden dzień". Była to piękna historia, ukazująca, jak nieskończona jest miłość matki. Na początku stycznia wróciłam do twórczość tego pisarza i przeczytałam "Miej trochę wiary", którą dostałam kilka miesięcy wcześniej od niezwykle wyjątkowej osoby. Mam na temat tej książki parę przemyśleń i mam nadzieję, że znajdę czas, żeby napisać co nieco więcej. Na razie mogę powiedzieć, że ta pozycja nie trafi na listę moich ukochanych książek, ale na pewno zachwyciła mnie mądrością i szczerością, która jest przesycona. 




Niedawno poznałam też inną bardzo ciekawą pozycję - "I w getcie była miłość". O II wojnie światowej, holocauście i miłości w tych czasach. I to wszystko w sposób, w jakim jeszcze nie czytałam, jeśli chodzi o tematykę wojenną. Zainteresowanym II wojną światową polecam!

FILMY



Kilka dni temu podczas wizyty u cioci obejrzałyśmy film "Vintent chce nad morze". Opowiada o chłopaku, który cierpi na zespoł Tourette’a. Po śmierci mamy trafia do zakładu psychiatrycznego, skąd ucieka razem z anorektyczką Marie i germofobem Alexem. Wyruszają w podróż w bliżej nieokreślone morze. W filmie najbardziej zachwyciły mnie wspaniale ukazane Alpy Bawarskie. To było naprawdę niesamowite, wrócę do tego filmu choćby dla samych widoków! Poza tym jest to bardzo dobry i wartościowy film.


"Jane Eyre" przeczytałam, gdy byłam w gimnazjum, a pod koniec grudnia obejrzałam film. Gdy przemyślałam to, co zobaczyłam, dotarło do mnie, że te kilka lat temu całkowicie nie zrozumiałam tej książki i już czekam, aż z powrotem zdejmę ją z półki i na nowo poznam tę niezwykłą historię o miłości.



Do obejrzenia filmu "Bogowie" już wcześniej namawiała mnie koleżanka, a ostatecznie przekonałam się po rekomendacjach Mamy. I naprawdę się nie zawiodłam. Film miażdży i wbija w fotel. Serdecznie polecam!


CUDA




Podobno nie ma ludzi idealnych. Jak to nie? Przecież są animatorki!, czyli takie dni,
jak te w Częstochowie, z tymi ludźmi, tylko utwierdzają mnie w przekonaniu,
że mój Bóg miażdży system, a Przypadek to Jego drugie imię.



Podróże małe i duże, czyli  rób szalone rzeczy z Bogiem się uda.

Pozdrawiam cieplutko, miejcie wspaniały nowy tydzień!





poniedziałek, 15 lutego 2016

KONKURS: znajdźmy czas!


Kochani! 

Na początku tego nowego tygodnia mam dla Was niespodziankę - konkurs! Nagrodą, ufundowaną przez wydawnictwo Znak, jest książka "Lepiej! 21 strategii, by osiągnąć szczęście". W przyszłym tygodniu na blogu pojawi się recenzja, a wcześniej zapraszam Was do udziału w losowaniu!

Zasady są proste: wystarczy wyrazić w komentarzu chęć udziału, podać swój e-mail kontaktowy i odpowiedzieć na pytanie konkursowe.

Pytanie konkursowe: Co robisz, by być szczęśliwszym? 

Proszę też o zaobserwowanie bloga i polubienie fanpage'a. Jeśli możecie udostępnijcie dalej informacje o konkursie.

Wyniki nad początku marca wraz z recenzją! Ze zwycięzcą(wyłonionym przez losowanie) skontaktuję się drogą mailową.

Dodatkowe informacje: wziąć udział w konkursie mogą osoby posiadające oraz nieposiadające blog, zamieszkałe na terenie Polski.

Powodzenia!

piątek, 22 stycznia 2016

Jak wiele nas łączy! /Złączeni/


Książka o pracą lekarzy w tle? Jeśli dobrze sięgam pamięci nie przeczytałam takich zbyt wiele, a w końcu, jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, za dwa lata będę już na studiach lekarskich. To właśnie ta tematyka zachęciła mnie do przeczytania "Złączonych". I pod tym względem jestem z tej książki bardzo zadowolona.

Do szpitala w Seattle trafia kobieta w bardzo ciężkim stanie. Jest ofiarą wypadku, którego sprawca uciekł z miejsca zdarzenia. Lekarze walczą o życie poszkodowanej i próbują ustalić jej tożsamość. Mimo poszukiwań i rozgłosu w mediach, nie zjawia się żaden bliski kobiety. Bardzo przejęta losem pacjentki, której nikt nie szuka i nie współczuje, jest Charlotte, która otacza nieznajomą szczególną opieką.

Fabuła książki od samego początku mnie zainteresowała. Przez niektóre rozdziały było mi bardzo ciężko przebrnąć, bo czasem akcja się dłużyła i była nużąca. "Złączeni" poruszają naprawdę istotną tematykę, lecz wydaje mi się, że Carol Cassella nie zawsze w pełni wykorzystała potencjał tej książki. Po przełomowym momencie fabuły czyta się już decydowanie przyjemniej.

Ta powieść pod względem fabuły czasami mnie zawodziła, lecz w pełni jestem zadowolona z ukazania tematyki medycznej. Widać, że autorka włożyła wiele pracy w przygotowanie się do napisania tej książki. Musiała zebrać materiały, rozmawiać ze specjalistami, czytać publikacje związane z medycyną...



Praca lekarza jest pełna trudów i decyzji, które musi podejmować. A decydowanie o życiu innej osoby niezmiernie trudne zadanie, a lekarz też jest tylko człowiekiem. I za tym idzie najważniejsze przesłanie tej historii - na każdego z nas czekają trudne wybory, które będą miały wpływ zarówna na nasze życia jak i innych ludzi.

Może potencjał książki nie został do końca wykorzystany i brakowało mi czegoś, co poruszyłoby moją duszę. Mimo tego warto przeczytać tę powieść, żeby zastanowić się, co takiego chciała nam przekazać autorka albo żeby odkryć zagadkę, która kryje się pod tytułem powieści. "Złączeni" na pewno znajdą swoje miłośniczki, bo mimo kilku minusów to dobra, kobieca i nietuzinkowa pozycja.

"Złączeni" Carol Cassella, wydawnictwo Prószyński i S-ka
Za książkę bardzo dziękuję wydawnictwu! 

poniedziałek, 18 stycznia 2016

Sue Monk Kidd po raz trzeci! /Opactwo świętego grzechu/


Jedną z najlepszych książek, którą przeczytałam w roku 2015 zdecydowanie była powieść Sue Monk Kidd pt. "Czarne skrzydła". Ta pozycja tak mnie zachwyciła, że od razu autorka trafiła na listę moich ulubionych pisarzy. Przeczytane kilka miesięcy później "Sekretne życie pszczół"(recenzja) tylko utrzymało mnie w przekonaniu, że Sue Monk Kidd jest niezwykłą autorką. Dlatego niezmiernie się ucieszyłam, gdy trafiło do mnie świeżutkie "Opactwo świętego grzechu". 

Czterdziestokilkuletnia Jessie wraca na wyspę, gdzie spędziła dzieciństwa. Pojawia się tam, żeby zaopiekować się swoją matką, która uległa dziwnemu wypadkowi. Na wyspie Jessie musi stawić czoła słabej kondycji rodzicielki oraz tajemniczej, niewyjaśnionej śmierci ojca. Nie są to jednak jej jedyne problemy. Jessie przechodzi kryzys wieku średniego, jest zmęczona monotonią życia i marzy o odmianie. I tak podczas poszukiwań rozwiązania tajemnic rodzinnych poznaje mnicha Tomasza, który bardzo namiesza w jej życiu...

W swoich poprzednich powieściach Sue Monk Kidd poruszała problemy związane z niewolnictwem czy segregacją rasową. Jednak w "Opactwie świętego grzechu" tematyka jest całkiem inna. Bardzo delikatna, można powiedzieć, że nawet intymna. Był to dobry ruch?

Jak dla mnie nie do końca. To jak potoczyły się losy bohaterki ani trochę mnie nie przekonało. Momentami miałam wrażenie, że sama autorka się pogubiła w tej całej historii. Brakowało mi realizmu w sytuacji Jessie,  czasem nawet mnie drażniła, bo zachowała się jak nastolatka. W rzeczywistości ukazanej w "Opactwie świętego grzechu" czułam się obca i nie mogłam się w niej odnaleźć.

Podobał mi się z kolei wątek związany z mitami dotyczącymi wyspy. Legenda o Senarze wprowadziły wyjątkowy klimat. Stanowiła bardzo dobre uzupełnienie historii, była klamrą, która połączyła wszystko, co działo się na kartkach powieści.


Książka specjalnie mnie nie wciągnęła, a tym bardziej nie zachwyciła. Ale na pewno nie zarzucę Sue Monk Kidd, że jej twórczość nie skłania do refleksji. "Opactwu świętego grzechu" mogę wytknąć parę mankamentów, ale nie powiem o tej powieści, że niczego z niej nie wyciągnęłam. Historia Jessie pokazała, że ponosimy konsekwencje każdej naszej decyzji. Sue Monk Kidd po raz kolejny ukazała niezwykłą siłę kobiet oraz uświadamia, że los stawia na naszej drodze różnych ludzi i tylko od nas zależy, jaki wpływ będą mieli na nasze życie.

Już niedługo nowa powieść Sue Monk Kidd, której nie mogę się doczekać. Każdemu polecam twórczość tej autorki, jednak bardziej skłaniam się ku książką wydanym przed "Opactwem świętego grzechu".

"Opactwo świętego grzechu" Sue Monk Kidd, wydawnictwo Literackie
Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu Literackiemu!






wtorek, 5 stycznia 2016

Rzeczywistość przelana na papier /Dar morza/


Dla mnie książki Diane Chamberlain nie są do czytania w ciągu. Po każdej potrzebna jest przerwa, żeby ją przemyśleć, zastanowić się nad pytaniami, które między wierszami zadaje autorka. Nieraz sprawiają, że czytelnik spojrzy inaczej na niektóre sprawy i postanowi coś w swoim życiu naprawić. Gdy już przetrawiłam niezwykłą "Milczącą siostrę" przyszła kolej na "Dar morza".

Jedenastoletnia Daria Cato pewnego poranka znajduje na plaży noworodka. Dziewczynka ratuje maleństwo i staje się miejscową bohaterką. Porzucone dziecko adoptuje rodzina Cato, a Daria od samego początku otacza Shelly szczególną opieką.

 Po dwudziestu dwóch latach od tego zdarzania Shelly postanawia odnaleźć swoją biologiczną matkę. W tym celu pisze do producenta telewizyjnego, który kiedyś mieszkał w sąsiedztwie rodziny Cato i przyjaźnił się z Darią. Rory Taylor prowadzi program o prawdziwych historiach z życia widzów. Co przyniesie jego powrót do Kill Devil Hills? Czy pomoże rozwikłać zagadkę pochodzenia Shelly?

Początek "Daru morza" mnie zaczarował, ale później jakoś ten czar prysł. Akcja rozwijała się powoli, przez kilkadziesiąt stron nic mnie nie zaskoczyło i miałam wrażenie, że wszystkiego się domyślę. Na szczęście po pewnym czasie zaczęło pojawiać się coraz więcej informacji, którymi autorka szokowała czytelnika. I wtedy sobie przypomniałam, że okładce widnieje nazwisko Diane Chamberlain, a to oznacza, że książka musi być naprawdę dobra i zaskakująca. I odkładając tę książkę, właśnie to poczułam, bo gdy autorka przyśpieszyła tempo nie pozwoliła już czytelnikowi odetchnąć nawet na chwilę.

Już w poprzednich powieściach Diane Chamberlain zauważyłam, że ta kobieta ma niezwykły talent do kreowania postaci. Ona nie wymyśla papierowych bohaterów, tylko zbiera rzeczywistość wokół siebie i to z niej tworzy całą powieść. Przez to ukazuje, że każdy człowiek, którego spotykamy na ulicy albo w autobusie, ma swoją historię, która jest niepowtarzalna. W "Darze morza" sąsiadka nie jest zwykłą sąsiadką, a plaża to nie tylko element scenerii. Chamberlain dba o każdy detal, każda osoba przewijająca się przez jej powieści jest wyrazista i ma swoje miejsce.

Chamberlain jest niesamowita w budowaniu napięcia i kreowaniu bohaterów. A jeszcze bardziej potrafi wstrząsnąć czytelnikiem i pokazać, że nie wszystko jest takie, jakim się wydaje, a w rezultacie wpłynie na jego życie. Autorka jednak nie podaje wszystkiego na tacy, tylko szeptem mówi do podświadomości czytelnika. Po cichu zadaje pytania, które skłaniają do rozmyślań i spojrzenia pod innym kątem na to, co Chamberlain przed nami odsłoniła.

"Dar morza" tylko utwierdził mnie w tym, że Diane Chamberlain stanie się jedną z moich ulubionych autorek. Historie ukazane w jej powieści nigdy nie sprawiają wrażenie nierealnych, które nie mogłyby wydarzyć się w prawdziwym życiu. Bo książki tej autorki pisze samo życie. A to wszystko opatrzone jest niezwykłym językiem i niepowtarzalnym klimatem, dbałością o każdy szczegół i zaskakującymi zwrotami akcji. Jeśli lubicie ciekawe powieści, które przemawiają do serca i jednocześnie trzymają w napięciu to "Dar morza" będzie powieścią idealną.


"Dar morza" Diane Chamberlain, wydawnictwo Prószyński i S-ka
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję wydawnictwu Prószyński i S-ka!

sobota, 2 stycznia 2016

Alfabet 2015 roku!

Od dwóch dni na kalendarzach widnieje rok 2016, jednak wróćmy jeszcze na moment do poprzedniego. Żeby powspominać minione 365 dni postanowiłam stworzyć alfabet, który będzie zawierał wszystko, co dobrze kojarzy mi się z rokiem 2015 i co przyniosło mi w nim radość i szczęście. Enjoy! 

A - Accantus

Uwielbiam muzykę z bajek, filmów i musicali. A jeszcze bardziej w wykonaniu Studia Accantus, którego można posłuchać na youtubie(klik). W 2015 roku accantusowe dźwięki wybrzmiewały z moich głośników prawie na okrągło, naprawdę uwielbiam ich muzykę.

B - Blogowanie od nowa! 

W sierpniu zakończyłam moją historię z moim poprzednim blogiem i założyłam Jakie to szczęście. I z radością mogę powiedzieć, że w nowym miejscu jest mi niezwykle dobrze.

C - Czekamy na ŚDM! 

Już w lipcu widzimy się w Krakowie na Światowych Dniach Młodzieży! Wręcz nie mogę się doczekać tego czasu w gronie tak wielu cudownych ludzi.



D - Duchowa Adopcja dziecka poczętego

A dokładniej adopcja duchowa dziecka poczętego zagrożonego zabiciem w łonie matki. Przez 9 miesięcy codziennie odmawiałam w intencji tego dzieciątka dziesiątkę różańca i zamierzam to robić do końca życia.

E - English Matters 

W kwietniu kupiłam sobie roczną prenumeratę magazynu English Matters i był to świetny pomysł. Mój angielski niestety nie jest zbyt dobry, a dzięki tym magazynom mogę podszlifować ten język. Polecam serdecznie!



F - Fundacja Rak'n'roll - Daj włos!

Kilka dni temu ścięłam prawie 50 cm włosów, które zostały przekazane na Fundację Rak'n'roll. Zostanie z nich zrobiona peruka dla kobiety po chemioterapii. Podobno "gdy kobieta ścina włosy, to znak, że zamierza zmienić swoje życie", a ja chciałabym wprowadzić chociaż jedną zmianę na lepsze w czymś życiu.

G - Góry
W wakacje spędziłam też kilka dni w najpiękniejszych Tatrach i zdobyłam parę szczytów, między innymi byłam w Dolinie Pięciu Stawów, w której jestem zakochana oraz Rysy. Tatry są takie cudowne, uwielbiam górskie powietrze, piękne widoki i to wszystko, co mnie w nich zachwyca i zaskakuje. Gdy tam jestem to całkowicie poważnie zastanawiam się nad przeprowadzką w okolice Zakopanego. A gdy mnie tam nie ma, marzę o tym jeszcze mocniej.



H - Humanistka na biol-chemie

Moje życie zmieniło się diametralnie, gdy w liceum zmieniłam profil z humanistycznego na biologiczno-chemiczny. Początki w nowej klasie był trudne i bardzo stresujące, ale teraz wiem, że była to dobra decyzja, mimo że między zadankami z matematyki i chemii oraz nauką biologii jeszcze trudniej znaleźć czas na czytanie książek.

I - Idź do nieba i rób to stylowo! 

Hasło z naprawdę inspirującego bloga 12 kamieni, które towarzyszyło mi cały rok. Inspirowało moje kroki, pomagało ogarnąć rzeczywistość i znajdować dobro.

J - Juventum.pl

Juventum to świetny portal młodzieżowy, w którym siedzę już ponad dwa lata, ale dopiero w zeszłym roku zaczęłam angażować się bardziej. Nauczyłam się naprawdę dużo, a ostatnio zostałam nawet kierownikiem działu literackiego. (A przy okazji zrobię reklamę, bo aktualnie szukamy nowych redaktorów - zobacz szczegóły tutaj).

K - Kasisi

Kasisi to funkcja Szymona Hołowni, z którą współpracuje moja szkoła. W tym roku szkolnym bierzemy udział w akcji Ozłacamy Kasisi. Wolontariat w tej fundacji to naprawdę świetna sprawa, mam nadzieję, że nie zakończy się po ukończeniu mojego liceum.



L - Lednica

W czerwcu pierwszy raz byłam uczestniczyłam w spotkaniu młodych w Lednicy i mam nadzieję, że jeszcze tam wrócę. Niezwykłe przeżycie, a o wydarzeniu napiszę więcej wkrótce.

M - Młodzi na progu

Czyli większość mojego życia w 2015 roku, a od wakacji do już na pewno. Serio, w tym programie, wśród tych ludzi i z tym co robię, czuję się naprawdę bardzo dobrze.



N - Nie zapominajmy o książkach!

W 2015 roku nie przeczytałam zbyt wiele książek, ale pokochałam czytanie jeszcze bardziej! Delektowałam się każdym rozdziałem, bo często naprawdę trudno było znaleźć czas, żeby przeczytać choć kilka stron. I czułam się wtedy jak w raju.

O - Ojciec Adam Szustak

Ojciec Adam to niezwykle mądry człowiek i bardzo lubię słuchać tego, co ma do powiedzenia. Z całej Langusty na palmie na razie najbardziej lubię Plaster miodu - rozważania o Psalmach. I tak się cieszę, że zostało mi jeszcze tyle do wysłuchania i tyle do zachwycenia się.

P - Pomarudzimy dziś na kadrę? A może zrobimy digi-łosia?  

Jest to cytat z piosenki o naszych wakacyjnych rekolekcjach w Pogórzu. Dla mnie był to bardzo trudny czas, ale i niezwykle ważny, bo trzeba wtedy było przekroczyć wiele murów i pokonać wiele przeszkód.



R - Regina Brett

Niedawno już o niej pisałam - to moja najukochańsza autorka, najlepsza literacka przyjaciółka i nauczycielka życia. Jej książki stanowią ważny element moje życia, często do nich wracam i się inspiruję. Do pięknego życia, bezwarunkowego kochania i znajdowania dobra.

S - Szkolne Koło Wolontariatu 

Wolontariat to naprawdę świetne doświadczenie. Bardzo zaangażowałam się w koło wolontariatu w mojej szkole w ostatnich miesiącach i wszelkie działania dają mi tyle radości, siły i motywacji, że aż trudno to opisać.

T - Teresa

Teresa to imię, które przyjęłam na bierzmowaniu. Matka Teresa oraz Teresa Benedykta od Krzyża towarzyszyły mojemu życiu w 2015 roku. Pomagały mi poukładać i naprawić wiele rzeczy, szczególnie ważne były dla mnie słowa Matki Teresy: "Ludzie są nierozumni, nielogiczni i samolubni. Kochaj ich, mimo wszystko. Jeśli czynisz dobro, oskarżają cię o egocentryzm
Czyń dobro, mimo wszystko."

U - Uwiodłeś mnie Panie miłością! 

Tak brzmiało hasło 19. Święta Młodzieży, które w lipcu odbyło się na Górce św. Anny. Jaki to był wspaniały czas, aż nie da się opisać. Tyle radości i tyle wspaniałych ludzi. Pokochałam to miejsce i już nie mogę się doczekać powrotu do Babci Anny i tych wszystkich cudownych ludzi.



W - Warszawskie Targi Książki

Wreszcie spełniło się moje marzenie i wybrałam się do stolicy, żeby uczestniczyć w targach książki na Stadionie Narodowym. Był to piękny dzień pełen książek i spotkań ze wspaniałymi ludźmi.



Y - Yyyy... zmiany, zmiany i jeszcze raz zmiany!

W 2015 roku wiele sfer moje życia wywróciło się do góry nogami. Zaczęłam całkiem inaczej patrzeć na wiele rzeczy i mocno pracowałam nad moim charakterem. Zrozumiałam wiele rzeczy, poznałam, kto tak naprawdę jest moim przyjacielem i na kogo mogę liczyć. Bywało bardzo ciężko, ale dziś mogę powiedzieć, że było warto się męczyć.

Z - Zawsze ze mną

Ten rok ani trochę nie byłby tak piękny i nie przeżyłabym nic wartego zapamiętania, gdyby nie najcudowniejszy Reżyser mojego życia, który nieustannie mnie zadziwia i ma mi jeszcze tyle do powiedzenia, zadania i pokazania, że chyba postawił sobie za cel codziennie zaskakiwać mnie coraz bardziej.

Życzę Wam, żebyście każdego dnia w Nowym Roku budzili się pełni radości, z nową nadzieją i chęcią, by być dobrym i kochać nieustannie i mimo wszystko. I oczywiście, żeby nigdy nie brakowało czasu na czytanie książek! Bądźcie najszczęśliwsi!