poniedziałek, 18 stycznia 2016

Sue Monk Kidd po raz trzeci! /Opactwo świętego grzechu/


Jedną z najlepszych książek, którą przeczytałam w roku 2015 zdecydowanie była powieść Sue Monk Kidd pt. "Czarne skrzydła". Ta pozycja tak mnie zachwyciła, że od razu autorka trafiła na listę moich ulubionych pisarzy. Przeczytane kilka miesięcy później "Sekretne życie pszczół"(recenzja) tylko utrzymało mnie w przekonaniu, że Sue Monk Kidd jest niezwykłą autorką. Dlatego niezmiernie się ucieszyłam, gdy trafiło do mnie świeżutkie "Opactwo świętego grzechu". 

Czterdziestokilkuletnia Jessie wraca na wyspę, gdzie spędziła dzieciństwa. Pojawia się tam, żeby zaopiekować się swoją matką, która uległa dziwnemu wypadkowi. Na wyspie Jessie musi stawić czoła słabej kondycji rodzicielki oraz tajemniczej, niewyjaśnionej śmierci ojca. Nie są to jednak jej jedyne problemy. Jessie przechodzi kryzys wieku średniego, jest zmęczona monotonią życia i marzy o odmianie. I tak podczas poszukiwań rozwiązania tajemnic rodzinnych poznaje mnicha Tomasza, który bardzo namiesza w jej życiu...

W swoich poprzednich powieściach Sue Monk Kidd poruszała problemy związane z niewolnictwem czy segregacją rasową. Jednak w "Opactwie świętego grzechu" tematyka jest całkiem inna. Bardzo delikatna, można powiedzieć, że nawet intymna. Był to dobry ruch?

Jak dla mnie nie do końca. To jak potoczyły się losy bohaterki ani trochę mnie nie przekonało. Momentami miałam wrażenie, że sama autorka się pogubiła w tej całej historii. Brakowało mi realizmu w sytuacji Jessie,  czasem nawet mnie drażniła, bo zachowała się jak nastolatka. W rzeczywistości ukazanej w "Opactwie świętego grzechu" czułam się obca i nie mogłam się w niej odnaleźć.

Podobał mi się z kolei wątek związany z mitami dotyczącymi wyspy. Legenda o Senarze wprowadziły wyjątkowy klimat. Stanowiła bardzo dobre uzupełnienie historii, była klamrą, która połączyła wszystko, co działo się na kartkach powieści.


Książka specjalnie mnie nie wciągnęła, a tym bardziej nie zachwyciła. Ale na pewno nie zarzucę Sue Monk Kidd, że jej twórczość nie skłania do refleksji. "Opactwu świętego grzechu" mogę wytknąć parę mankamentów, ale nie powiem o tej powieści, że niczego z niej nie wyciągnęłam. Historia Jessie pokazała, że ponosimy konsekwencje każdej naszej decyzji. Sue Monk Kidd po raz kolejny ukazała niezwykłą siłę kobiet oraz uświadamia, że los stawia na naszej drodze różnych ludzi i tylko od nas zależy, jaki wpływ będą mieli na nasze życie.

Już niedługo nowa powieść Sue Monk Kidd, której nie mogę się doczekać. Każdemu polecam twórczość tej autorki, jednak bardziej skłaniam się ku książką wydanym przed "Opactwem świętego grzechu".

"Opactwo świętego grzechu" Sue Monk Kidd, wydawnictwo Literackie
Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu Literackiemu!






2 komentarze:

  1. Ja jestem świeżo po "Czarnych skrzydłach" tej autorki i zakochałam się! Szkoda, że Opactwo nie jest tak dobre, ale pewnie i tak sięgnę, bo to jednak Sue Monk Kidd :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam jedynie "Sekretne życie pszczół" autorki, ale ta powieść zachwyciła mnie na tyle, by sięgnąć po więcej. Na półce mam właśnie "Opactwo..." i mam nadzieję, że mnie nie zawiedzie, chociaż nie mam co do niej konkretnych wymagań.
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń